środa, 13 czerwca 2012

10.06.2012, Orange Warsaw Festival, Stadion Legii, Warszawa

Dzień Drugi OWF nie był już tak obfitujący w emocje jak pierwszy.
Przynajmniej dla mnie.

Na moje (jak się okazało ogromne) nieszczęście zapomniałam redakcyjnej pelerynki, czego skutki odbiły się na moim humorze i nastawieniu do całej imprezy.
Duży plus, że na występach polskich artystów można było robić zdjęcia przez cały koncert.

Clock Machine

Od początku starałam się nie mieć uprzedzeń. Tak. Na młode zespoły trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. Nawet jeśli nie zapadają muzycznie w pamięć, nawet jeśli wizualnie coś nie styka. Nawet jeśli grają, bo wygrali w głosowaniu.
No niestety.
Panowie się nie popisali, ale o tym czym mnie zrazili do siebie ciut później.
Zespół składa się z kilku chłopaków grających coś w pobliżu rocka, rock'n'rolla. Wokal dobry, muzyka dobra. Dostałam na chwilę do zabawy lepszy obiektyw, więc z koncertu byłam zadowolona.






Power Of Trinity

Wybrani przez jury, co mnie nieco zaskoczyło, bo myślałam, że panowie już przeszli etap konkursów i grają ładnie i normalnie bez walki o miejsce na scenie. Ale skoro dostali Grand Prix, znaczy im się należało.
Jednak pogoda już tutaj zaczęła się psuć, do fosy nie wszyscy zeszli, a kto zszedł to wracał przemoczony. Publiczność mimo to, się nie poddawała i w miarę aktywnie uczestniczyła w koncercie.
Dobrze było PoT zobaczyć trzeci raz na scenie, bo to jest jeden z kilku zespołów, które na żywo brzmią sto razy lepiej niż z nagrań.Niestety już tu buty zaczęły mi przemakać i nie skorzystałam w przywileju zostania w fosie do końca. Za to idąc na KAMP! załapaliśmy się na końcówkę 'Choć ze mną' co mnie ucieszyło.





KAMP!

Tego dnia KAMP! Mieli chyba najlepsze światło, na tyle, że po jednej piosence mogłam się zwijać i czekać na zielone światło, by móc wiać przed deszczem do Skyboxa.
Muzycznie? Nie do końca mój klimat, jednak publiczność była zadowolona, a nawet niektórzy z fotografów zaczęli się kołysać i radośnie wyć.





Ms. Lauryn Hill.

I skoro 'Hill' z angielskiego to wzgórze to i musiały się zacząć schodki. Artystka pozwoliła sobie robić tylko amerykańskie kadry. Jako jedyna z zespołu była oświetlona, a szkoda. Towarzyszył jej bardzo charyzmatyczny basista, perkusista też zasługiwał na uwagę, a także bardzo sympatyczny chórek. Niestety wszyscy ginęli w ciemnościach.
Lauryn wyszła na scenę z opóźnieniem, jednak nie było ciszy. Oczekiwanie umilał wszystkim DJ puszczający m.in. Whitney Houston zachęcający do unoszenia rąk i tańców.
Publiczność mimo ulewy reagowała pozytywnie, w fosie zmęczenie było na tyle widoczne, że zrezygnowana i przemoczona część zaczęła śpiewać i tańczyć.
Wracając już do występu Lauryn, wokalistka na scenie zaczęła się denerwować i na migi pokazywała, ze ma problemy z odsłuchem.



Po tym koncercie zrezygnowałam z dalszego noszenia obuwia i po Skyboxie biegałam na boso.

W międzyczasie odbyła się przesunięta konferencja prasowa z Clock Machine i Power of Trinity. I tutaj trochę ci pierwsi sobie u mnie przekichali. Bo jednak pokazanie 'faka' do obiektywu fotografa, było niesmaczne i późniejsze krzyczenie do niego 'sorry sorry' jakoś tego nie usprawiedliwiło. Tym bardziej, że większość fotografów to poważni ludzie, raczej starsi od gości z Clock Machine.
Następnie dwuosobowe delegacje z zespołów usiadły za stołem i opowiadały o wrażeniach, planach itp.





Niedługo potem odbyła się selekcja fotografów na Prodigy. Na szesnastoosobowej liście znalazłam się także także ja i serwis netfan.pl z czego się ucieszyłam - na krótko. Ubrałam przemoczone trampki i poszłam na długo wyczekiwane The Progidy. Rozczarowanie naszło z pierwszymi dźwiękami muzyki.
Pomijam już deszcz, który lał równo. Na scene padało lekkie światło i napierdzielały stroboskopy.
Kiedy odwróciłam się, zobaczyłam twarz jednego z fotografujących, który krzyknął do mnie jedynie 'masakra'. Świetlna masakra była. Jednak tłum się nie dał i wszyscy wpadli w szał, bawiąc się wyśmienicie.



Po zakończeniu festiwalu pojawiło się wiele głosów krytyki dotyczących nagłośnienia.
Przyznam szczerze, że nie znam się na tym, więc wypowiedzieć to się nie wypowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz