sobota, 6 sierpnia 2011

20.06.2010r Serj Tankian - Elect the dead symphony, Park Sowińskiego, Warszawa.

Tutaj jest moje osobiste użalanie się nad kanadyjską sceną muzyczną. Można ten fragment tekstu pominąć w lekturze.

Z ostatniej chwili: Wczoraj zdarzyła się rzecz straszna. I co najgorsze dowiedziałam się o tym dopiero dzisiaj i gdyby nie uprzejmość Daniela nie dowiedziałabym się przez dłuższy czas.
Alexisonfire się rozeszli.
W sumie miałam fioła na nich od miesiąca, ale to jednak przykre z racji, że koszulka jeszcze nie została przerobiona a płyta zamówiona z UK jeszcze nie doszła.
Kurczę, już druga kapela robi mi taki numer (pierwszy był SOAD).
Szkoda. Marzenie o zobaczeniu ich na żywo właśnie umarło.
Oczywiście jestem fanką City and Colour i Black Lungs.
Żałuję, że ci pierwsi w swojej trasie po Europie ominęli Polskę a czasowo są tak, że na żaden wypad za granicę nie ma co liczyć.
Strata nieodżałowana.
Wikipedia mówi:
,,However, on August 5th 2011 Alexisonfire formally announced their intent to break up. In the statement, George Pettit cited Dallas Green's departure from the band to focus solely on City and Colour, Wade MacNeil's departure to join a currently unnamed band, and other personal issues among the remaining members as reasons for breaking up. Pettit also described the break up as not being "amicable". ''

Najgorsze jest to, że jak SOAD się rozszedł to całym sercem byłam za Serjem. Śledziłam jego karierę i słuchałam jego muzyki.
W przypadku AOF problem jest taki, że pomimo iż jestem wielką fanką City and Colour to cały czas mam tą świadomość, że Dallas jest głównym powodem rozstania AOF.


TUTAJ ZACZYNA SIĘ TREŚĆ WŁAŚCIWA
czyli relacja z kolejnego dnia z cyklu ,,najlepsze dni mojego życia''.

Rzecz się dzieje dobre kilka miesięcy po koncercie Billy Talent. Strasznie zapragnęłam jakiegoś kolejnego koncertu i tak biegałam sobie po stronach różnych wykonawców których lubię. Serj Tankian - Tour - Warsaw. Niemożliwe! Biletów i szczegółów brak więc śledziłam wszystko z zapartym tchem.
A data koncertu 10 dni po moich osiemnastych urodzinach - idealna.
Error był tylko jeden. Diagnozy. Ponoć trzeba było mieć gruby argument, żeby na nich nie być. W sumie szkoła nie zając, jak tylko wprowadzili bilety do sprzedaży nabyłam jeden, na płytę (bliżej sceny i taniej!) i czekałam.
Cud się stał, bo diagnozy ustalili na 18,22,23 czerwca. 21 mogłam spokojnie opuścić i przeznaczyć go na podróż z Warszawy i odsypianie.

Teleportujemy się więc do 20.06.2010 do Parku Sowińskiego. Mamy godzinę około 12:00 przyjechałam z wujkiem na miejsce, żeby się zorientować gdzie to jest i jak wszystko wygląda. Coś mnie tchnęło i stwierdziłam, ze zostaję. Cóż. 8 godzin przed koncertem, pod gołym niebem zasnutym szarymi chmurami, czemu nie?
Obsługa (jeśli się znalazło kogoś mówiącego po polsku) nic nie wiedziała. Stałam. Minęła godzina, popadało, stałam. Nagle olśnienie. Pan z plakietką 'obsługa' (jak się potem dowiedziałam 'administrator obiektu') coś wiedział i chciał mi pomóc. Otóż dostałam cynk, że Serj siedzi.... w Toi Toiu. Cóż, podchodzę pod wejście do budynku, co było dość ryzykowne, ale miałam powiedziane 'dopóki nie ma ochrony to rób co chcesz'. Czekam 20 minut, nic. W końcu wybiega pan organizator mówiąc:
-Tu jest, przeszedł koło ciebie, zatrzymaj go!!!
-Ale to nie on!
-Jak nie on jak on?!
-Przecież Serj ma ciemne włosy, i brodę, a to jest jakiś ktoś z jego obsługi, kto po prostu mówi po angielsku
-Ach... no ale wiesz ludzie w dzisiejszych czasach zmieniają imidż tak często
-Ale ma pan jego zdjęcie na plakietce
-No tak...
Pan administrator się nieco speszył. Cóż. Zniknął. W tym czasie ktoś inny z obsługi do mnie zagadał wciskając mi kit, że Serj będzie dawał autografy o 18 (2 godziny przed koncertem? jasne już to widzę). Nie dałam się. Stoję, czekam, na zegarku około 14 i nagle wychodzi dumny jak paw pan administrator z newsem roku.
-Wywiedziałem się, że próbę mają o 15, jest 14 jak chcesz możesz czekać, przecież się musi zjawić.
Podziękowaniom nie było końca, pan administrator okazał się moim numerem 1.
Godzina 14:10 ochrona wielce niezadowolona z mojego pobytu łaskawie mnie nie wygania ale stawia mi płot przed twarzą. Trudno. Przed wejściem ustawia się kilkuosobowa świta powitalna.
14:20 zajeżdża mercedes klasy X Zapewne wartości mieszkania na Mokotowie. Pierwszy wysiada Mario i leci w stronę świty. Ja już lekko podekscytowana i poddenerwowana wgapiam nerwowo się w merola-mieszkanie z którego w końcu wysiada sobie Serj. Zwykła ciemna koszula, jeansy, dyndający OM na szyi, uśmiech numer 5, siwiejąca już bródka. Podchodzi do mnie, wciąż uśmiecha się. To się dzieje naprawdę. Nagle stoi przede mną wokalista System of a down. Człowiek z setkami tysięcy fanów, wszechstronnie utalentowany muzyk. Stoi i się uśmiecha. Stoi jako zwykły facet w brązowej koszuli. Sympatyczniejszy niż standardowy przechodzień. Uśmiecha się szczerze i spokojnym, ciepłym (słowo 'ciepły' jest najbardziej adekwatne do jego głosu i osoby w tamtej chwili) tonem wypala:
-Hello, what can I do for you? (uśmiech)
Szczęka mi opadła, wydukałam jakieś hello, i że chcę autograf podając przez kraty zeszyt i markera.
-Whats your name? (uśmiech) [przyznam, że pytania stawały się coraz trudniejsze]
-Miena
-M-I-L-E-N-A ? (UŚMIECH)
- (w myślach em, aj, el yyy literowanie kiepsko, kiepsko trzeba jakoś z sytuacji wybrnąć....) ummm YES ^^'
-Here you are. (UŚMIECH!!!)
Wyprosiłam jeszcze autograf dla mojego ówczesnego lubego, bezproblemowo, pogadałam chwilę, że nice to meet you itp. pożyczyłam miłego czasu w Polsce i że do zobaczenia wieczorem, doczekać się nie mogę! Kulturalnie się pożegnaliśmy odchodząc każde w swoją stronę, odwracając się po 2-3 razy, ponieważ nerwowo dorzucałam pojedyncze zdania, których zapomniałam wypowiedzieć wcześniej.
Dumnie odeszłam w asyście morderczych spojrzeń świty organizatorsko-ochroniarskiej.
Przepraszam, ale prawdziwy Artysta przez duże A dba o swoich fanów ;)



my precious:
Mam autografy wielu. Podpisane kartki, płyty, zdjęcia. Jednak ten jest dla mnie jakoś szczególnie ważny. Może dlatego, że ostatnio wybiła 6 rocznica mojej znajomości z twórczością Tankiana?



W parku zjawiłam się 1,5 godziny przed koncertem i ustawiłam się w dość sporej już kolejce.
Koncert się zaczął z opóźnieniem. Oczekiwanie umilał śpiew grupy chłopaków w wieku na oko studenckim, którzy od razu widać wolą SOAD niż Serja w wersji symfonicznej, ale wszyscy byli szczęśliwi z tego co będzie im dane zobaczyć. Ludzie w wieku 10-60. Matki, ojcowie, ghoty, metale, ludzie w glanach, szpilkach, kompletny miks.
Zawaliła obsługa bo jak już scena zapełniła się muzykami i Serjem w bieli, to wciąż wchodzili ostatni widzowie.
Koncert fantastyczny. Orkiestra młoda, dyrygent młody, Serj uśmiechał się do nas, do mikrofonu, a Mario przygrywał sobie na gitarce. Wszystko dawało piękny efekt. Zagrane zostało nam Elect the dead symphony, plus 2 kawałki z Imparfect Harmonies w wersji symfonicznej. Gate 21 wzruszyło, wszyscy słuchali w pełnym skupieniu. Brawa, ukłony, wszyscy poszli.
Publika domaga się bisu, aż na scenę wpada ponownie Serj z ekipą oświadczając, że bez tego kawałka nie może skończyć i zagrał Empty Walls. W którymś momencie skoczył w tłum dając się obmacywać, a nawet klepać po twarzy (jak to uczynił jeden z fanów. Nie lubię tego określenia ale to było epickie).

Zobaczcie szczególnie moment 2:50 (to nie jest mój film jakby co)

Radości nie było końca.
Po koncercie skontaktowałam się z dziewczynką z aparatem, która stała obok mnie podczas koncertu w celu pozyskania zdjęć. Jak się okazało Gosia jest z tego samego miasta co ja!

Jedyne czego żałuje to brak zdjęć z Serjem, bo przed koncertem nie miałam aparatu. W sumie na koncert też sprzętu nie wzięłam i ubolewam nad tym po dziś dzień.


W ciągu tego tygodnia relacja z Rock in Summer 2010
buziaki
M.

2 komentarze:

  1. kocham Cię, mamo, ale nadal chcę Cię zabić za pięciominutową audiencję! :( I lubię Twoje relacje, naprawdę :>

    OdpowiedzUsuń
  2. jesteś stworzona do pracy reporterskiej :) (o, ironio, czemu ja nie mam takiego talentu - a zamierzam być dziennikarką ;)) chyba pomyślę o jakimś blogu, żeby się rozwijać...
    dopiero teraz do mnie dotarło,jak zazdroszczę Ci spotkania z Serjem i btw - wiesz, że BT mieli w swoim dawnym studiu plakat Axis of Justice? :)

    OdpowiedzUsuń