poniedziałek, 23 kwietnia 2012

10, 17.04 Minerva+Kabanos i Kamil Bednarek, HRC, Warszawa

Kolejna łączona notka, bo mam wrażenie, że nie nadgonię nigdy.
Ale w sumie po niej już tylko Jagórfest, Kupczyk i jutrzejsze Carrion.


Ale jeszcze w międzyczasie ogłoszenia parafialne:
http://juwenaliauek.pl/pkr/glosowanie/ wchodzimy tutaj i głosujemy na StraightMinds.
Kto nie głosuje ten za ACTA (czy jakoś tak).


10.04 Minerva i Kabanos

Jadąc do HRC zahaczyłam o dworzec i Złote i już tam pewne osobniki wzbudziły mój niepokój. A konkretniej masa ludzi w koszulkach z napisem Kabanos w glanach i w ogóle mrok.
I to w dzień kiedy pierwszy raz od stu lat miałam na sobie coś różowego plus liche trampki.
Już w kościach czułam rzeź i się nie przeliczyłam.

Jako pierwszy zaprezentował się zespół Minerva. Jak wokalista ryknął, zagrowlował to myślałam, że moje biedne uszy bez stoperów odpadną. Nie mówię, że muzyka zła czy coś. Po prostu decybele zabijały ciut.
Swoją drogą pierwszy raz widziałam, żeby zestaw perkusyjny był ustawiony bokiem. I nie powiem, pomysł dobry, bo perkusista dawał radę.

Występ Kabanosa już nie był tak łaskawy dla mnie. Ścisk, tłum, pogo i ochrona, która nie była zachwycona tym, że chcę fotografować więc robota mi została uniemożliwiona, więc się spakowałam i wyszłam.
Z ochroną się kłócić nie chcę, bo z doświadczenia wiem, że może to mieć skutek zerowy. Albo też mogą mnie wywalić, bo mają moc.
Ech... kochana ochrono Proximy mówiąca do mnie per 'pani' gdzie jesteś...?

Swoją droga z koncertu zapamiętałam początkową gadkę wokalisty:
-Schhuuuudddłłłłeeeemmmmm?
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE.

Cóż, nie ma to jak szczera i kochana publiczność. Ale gdy tłum skandował o cycki, a potem zmienił obiekt zainteresowania na plecy to swoje osiągnął, gdyż pan wokal plecy pokazał.



17.04 Kamil Bednarek z zespołem

Tutaj się niemiło rozczarowałam. Liczyłam na spokój i sielankę rodem z występu Power Of Trinity a spotkał mnie ścisk gimnazjum, podstawówka, kobiety, baby, dziewczyny, dziewczynki. Płeć żeńska 80% fanów i dzikie piski na widok Kamila.
Panie dzielnie walczyły swoje miejsca i tylko pan nagrywający występ został przepuszczony. Ja natomiast niestety omal nie stratowana, musiałam zadowolić się drugim rzędem. A dusznooo....
Co do samego koncertu. Bednarkowi głosu nie odmówię. Śpiewa ładnie i byłam za nim podczas edycji Mam Talent, w której występował ale.... ale coś mi nie pasowało.
Gadki między piosenkami. O jedności, miłości i tak dalej... No fakt, reggae, ten klimat... Ale nie w ustach chłopaka 21 letniego, który bierze udział (chyba nie za darmo?) w show telewizyjnym, który jest radiowcem i ogólnie mógłby z powodzeniem jeszcze reklamować kosmetyki to brzmi po prostu.... jakoś nieautentycznie. Tak samo jak 'złapcie się za ręcę, obojętnie czy się znacie czy nie, pokażcie że umiemy się zjednoczyć' to jakoś mi psuło cały występ. Patrząc na to jak publiczność wyglądała i na to, że w tłum to nie byli fani reggae tylko fani Bednarka mam chyba troszkę racji.

Swoją drogą przeciśnięcie się spod sceny do wyjścia zajęło mi dobre kilka minut.
Ale co ciekawe nie tylko ja wychodziłam wcześniej, w trakcie trwania koncertu...











1 komentarz: