środa, 18 kwietnia 2012

26 i 27.03.2012 L.U.C, HRC i Łukasz Zagrobelny, Hybrydy, Warszawa

Matko.

Znów miałam straszny zastój. Już prawie miesięczne mam opóźnienie z imprezami, więc czas nadgonić, złączyć kilka notek w jedną a i tak tyle tego na raz wyskakuje, że nie wiem kiedy zacznę pisać na bieżąco.

Plus postanowiłam dodawać po kilka zdjęć do wpisów, bo w końcu ludzie lubią obrazki.


26.03 L.U.C

Wbrew wszelkim pozorom tego pana znałam już ładnych parę lat. A konkretniej płytę z RAHem. Więc bardzo czekałam na ten koncert.
Zadowolona zajęłam miejsce pod sceną.
W końcu na scenę wyskoczył wysoki, chudy człowiek w dresie i białych okularach z radosnym 'Joł Warszawo' na ustach.
W tle leciała prezentacja grafik, niestety nie zapamiętałam czyjego autorstwa.
L.U.C wielokrotnie wspominał swoje ukochane miasto Wrocław i wspominał o przyjaźni z Warszawą. Świetnie brzmiało rapowane 'Z miasta stu mostów do miasta stołecznego'.
W ucho wpadły mi dwa utwory, mianowicie Kapitan Gleba z 'Jeśli kochasz to masz szanse jeszcze, bo miłość zagina czasoprzestrzeń' i Sesja z tekstem 'Sesja nie procesja sesja poczeka'. Swoją drogą plakaty promujące płytę/trasę z tymi tekstami widziałam w Łodzi i w Stolicy.
Zwrócę też uwagę na tłum, który był bardzo wczuty muzykę o. Widać, że przemawiała do nich, przepełniała ich. Widać było, że mogą wyrazić siebie rapując wraz z L.U.C i Składem (bo sam L.U.C wielokrotnie powtarzał, że sam na scenie nie jest i jak ktoś skanduje jego ksywkę to niech doda także 'i skład').
Pod koniec był utwór z Sokołem puszczonym z nagrania i wyświetlonym z tyłu.
Na sam koniec koncertu raper wyskoczył do kuchni i wrócił na scenę w czarnej peruce z gitarką dla dzieci z przymocowaną fontanną zimnych ogni.
To było bardzo pozytywne zakończenie i powiem dużo szacunku mam do tego człowieka Za koncert, za teksty i za szczerość.
I rozumiem jego miłość do Wrocławia, chociaż z Wrocławia nie pochodzi.
Chętnie się wybiorę na każdy kolejny koncert.









27.03 Łukasz Zagrobelny
Koncert dość... specyficzny. A przynajmniej inny niż reszta.
19:00 Hybrydy. Niestety 19:05 dopiero zaczęło się wpuszczanie. Więc ludzie, którzy mając na biletach 19:00 przyszli wcześniej czekali na dworze/w małym holu.
Kiedy już tłum dostał zielone światło do wejścia wszyscy powoli rozproszyli się po klubie. Ja zajęłam strategiczne miejsce pod sceną.
19:10, 19:15, 19:20 - jakaś pani pyta się mnie czy ja wiem o której to się zacznie. Przykro mi. Chwilę potem zwabiły mnie trzaski fleszy z drugiej strony klubu. Przeszłam się i zobaczyłam.... tłumek paparazzi, kamerę, Natalię Kukulską, i jakieś inne celebritis atakowane przez panów w średnim wieku z aparatami 20tysi< którzy przekrzykiwali się 'a teraz w lewo' 'a teraz do tyłu' 'tutaj, tutaj'. Wzruszywszy ramionami wróciłam do siebie, czyli pod scenę. Koncert się zaczął gdzieś między 'wpółdo' a 'zadwadzieścia'. Łukasz przyszedł. Zaśpiewał co miał zaśpiewać. Jego gośćmi, z którymi dzielił scenę były Karolina Kozak i Grażyna Łobaszewska. Nie powiem, najbardziej podobały mi się właśnie te duety. Bo ogólnie koncertowo i muzycznie nie przemówił do mnie ni kszty pan Zagrobelny więc nie wypowiem się na ten temat. Zauroczyła mnie dziewczynka stojąca za mną z tulipanami dla Zagrobelnego, niestety po koncercie za późno została postawiona na scenę i nie dogoniła wokalisty, jednak mam nadzieję, że w końcu z happy endem wręczyła mu kwiatki.




n









Koncert się skończył przed 21, więc nie miałam już co nawet iść na IRĘ do HRC, bo nie przebiłabym się przez tłum, który zapewne przybył z racji urodzin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz