niedziela, 1 lipca 2012

29.06.2012, Maypole, Upside Down, Hands Resist, Czystaojczysta, Warszawa

Zacznę standardowo od miejsca.

Czysta Ojczysta. Znów Praga. Ładne 'przemysłowe' podwórko. Grill, piasek, siatka, leżaczki, sielanka.
W środku nieco gorzej. Miejsca niewiele, scena malutka.
Coś na co zwracam ja uwagę - oświetlenie. Taaa... Zero światła na scenę. No i największa porażka wieczoru - akustyka. Niestety pan sobie przez cały wieczór nie dawał rady i kolejne zespoły nie mogły się doprosić o wyżej, niżej, więcej, mniej. Ale o tym później.


Maypole

Koncert na który czekałam od listopada. Więc idealnie się złożyło, że mogłam pójściem na występ chłopaków zakończyć wiosenno-letni warszawski sezon koncertowy.
O spóźnieniach to nie ma co pisać, bo ja już to jako standard przyjęłam.
Na początku zaczęły się problemy techniczne. Wokalista (Shorty) instruował czego gdzie brakuje,ale zadowolony to do końca nie był.
Panowie zaskoczyli mnie nieco ilością nowych kawałków jakie zagrali, jednak nie zabrakło wszystkim dobrze znanych staroci, o które się domagała publiczność.

Konferansjerka standardowa, tak samo jak standardowy poziom żartów.

Yogi: A teraz powie coś Krzysztof, bo Krzysztof ma najlepszy kontakt z publiką
Krzysztof: ...

Yogi (po utworze zagranym w okularach Shortyego): Powiem wam, że lepiej się gra w okularach. Lepiej słyszę.

Czyjeś okulary przyodział też Krzysztof.
Było schodzenie w tłum ze sceny, oddawanie gitary, były przytulaski. Dziwię się jednak z braku wzmianki o udziale 2 członków zespołu w kultowym teleturnieju Familiada.

Z innej beczki dodam, że wielki szacunek należy się Adamowi za grę mimo pokiereszowanych bólem pleców. Dał radę!

Pod sceną rozkręciło się małe, radosne pogo, w które miałam ochotę skoczyć.

Przedostatnim utworem był No Speed Limit odśpiewany wraz z publicznością, która o ten kawałek się upominała bardzo, a okrzyki 'no speed limit' było słychać także podczas występów kolejnych kapel.

Klik klik klik


Ostatni był Budzałek. I tu zatrzymam się na chwilę i dam upust mojej egoistycznej pychy, ponieważ tekst do Budzałka jest mój własny i mogę się chwalić że w życiu pisałam coś więcej niż bloga.

Klik klik klik

W tym momencie pan akustyk dał ciała ładnie mówiąc i wyłączył mikrofon wokalu (brawo!). Wokal jednak nie poddał się i wziął mikrofony od gitarzystów i w końcu jeden z nich działał. Jednak w razie co śpiewał do trzech.
Na szczęście jakoś panowie dobrnęli do końca a ja dostałam setlistę
-Masz, chcesz? Masz.













Upside Down.

Ci także zaczęli od akustycznych problemów. Jednak powoli zaczęli się rozkręcać a wraz z nimi pogo. Muzyka energetyczna chociaż tego dnia podeszła mi najmniej (może dlatego, że ich wcześniej nie znałam). Panów na tym blogu wspominałam też kilka postów niżej, bo grali na Rock in Summer.
Pojawiły się utwory po polsku. Basista grał stojąc pod barem (wspominałam już o tym, że scena była rozmiarów mikro?). Na scenie znalazł się Yogi (powtórka z rozrywki z Tube, odsyłam kilka wpisów w dół).
Przyszedł jednak moment, kiedy robię sobie zdjęcia i nagle jak mną nie rzuci, tak wylądowałam na panu gitarzyście. Statyw który rozwaliłam moim cielskiem ratował wokalista, mnie ratował człowiek, dzięki któremu miałam to bliskie spotkanie z tymże statywem (pozdrowienia człowieku w koszulce The Mugshots).
W trosce o moje bezpieczeństwo i czystość (żeby się krwią nie ufaflać) wyszłam na świeże powietrze i resztę koncertu słuchałam przez mury budynku.
(Szkoda, że byłam prywatnie a nie z redakcji, bo bym mogła mówić o wypadku przy pracy :) )







Hands Resist

Gwiazda wieczoru i promocja nowej płyty.
Powiem tak. Kilkanaście razy przesłuchałam płytę w internecie. Przynajmniej 5 kawałków to dobre hity. Paru rzeczy bym się czepiła chociażby wokalu Karoliny z CF98 w piosence 'Wszystko to co mam', bo uważam, że śpiewa lepiej niż na nagraniu.
Ale piszę o wydarzeniu a nie o płycie.
Była moc. W sumie się nie spodziewałam, że pójdzie aż tak dobrze. Widać było, że zespół się cieszy koncertem, co było widać chociażby w szerokich uśmiechach wokalisty.
Na scenę były wywoływane osoby, które wygrały płytę, oraz ci co mieli wpływ na jej produkcję, którzy tymi krążkami zostali obdarowani.
Szkoda, że wokalista Maypole zniknął po swoim występie, bo chciałam usłyszeć go wraz z Handsami w utworze 'Na krawędzi', który chyba jest jednym z moich 'numerów 1 2 i 3' tej płyty. Pod sceną szaleli ludzie, śpiewali, a wokalista dawał im mikrofon. Fejsbukowe wezwanie do nauki tekstów i śpiewania widać było, że zadziałało bo wraz z tłumem ja zdzierałam gardło, a teksty polskie,  dobre to i dobrze wchodzą. Hasło 'napierdalamy' było obecne jako zapowiedź kolejnych kawałków.
Nie zabrakło też akustycznego numeru, gdzie na gitarze zagrał perkusista. Mam wrażenie, że wokal na początku był nieco onieśmielony jak śpiewał, ale może to tylko wrażenie.

Później znów panowie podkręcili tempo i wykończyli set oraz zaserwowali 2 bisy w tym jeden był coverem znanej wszystkim piosenki, której tytuł mi wyleciał z głowy.








Takie koncerty mają swój urok, chociaż czasem ciężko odnaleźć się w tłumie kiedy wszyscy się znają i bawią razem.


Jednak uważam, że lepszego zakończenia sezonu nie mogłam sobie wymarzyć. Mam nadzieję, ze na Dolnym Śląsku złapię jak na razie jakieś koncerty.


Mam także nadzieję, że na milenagrzesiowska.weebly.com pojawi się kolejna galeria dedykowana :)


Jak na razie się żegnam na czas nieokreślony zostawiam was z Budzałkiem i No Speed Limit.

Papa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz